środa, 26 czerwca 2013

cisza w ulu...

Dziś na wylotku nie było pszczół. Przyłożyłem ucho do ula, nic nie słychać. Zajrzałem pod daszek - uff, są. Tylne drzwiczki zasklepione - nie otwierałem na siłę. 

Zajrzałem do wylotka - pszczoły tłoczą się w głębi. Jest jedna martwa, inna leży ledwo żywa, porusza z ledwością odnóżami. Uniosłem daszek i styropian pod nim - po ramkach chodzą. Cichutko sobie bzyczą. 

Nie pada, choć pogoda jest słaba i jak na lato trochę chłodno (15 stopni). 

Czy to normalne, że nie latają? Zaniepokoiłem się tą ciszą i nieruchawością. Pszczelarz Muchowski nie odbiera telefonu, więc napisałem na forum - będę podkarmiał, mogą być głodne.

Nie mam, niestety, ani pasującej nadstawki, ani odpowiednio wielkiego wiaderka czy słoika. Wykorzystałem słoiczek po miodzie z mniszka, jedyny, który się ostał - resztę dawno już z dumą rozdałem wraz zawartością. Ma pół litra, lepszy byłby dwa razy większy. Ale cóż - pszczoły mają pyłek, może im wystarczy. Najwyżej jutro dam nowy pokarm.

Wywierciłem w wieczku ok. 30 dziurek wiertłem 2-milimetrowym, doklepałem z drugiej strony młotkiem, by wygładzić powierzchnię (łatwiej będzie czyścić) i gotowe. Jeśli chodzi o pokarm, przyrządzę coś, posługując się tym artykułem

Ech, stres jest. 



A ze złotych myśli Pszczelarza Muchowskiego dzisiaj jedna, wypowiedziana z dezaprobatą na twarzy jako komentarz do dumnej etykietki na słoiku mojego miodu z mniszka. Brzmiała ona: "Ciszej jedziesz, dalej zajedziesz". Może moje pszczoły odziedziczyły to motto po poprzednim opiekunie, dlatego gdy przytykam ucho do ula, nic nie słychać...

6 komentarzy:

  1. Dokarmianie w takim dostatku, rozpusta! ciekawe, czyje pszczoły bzyczą w konarach moich lip? Myślałam, że Twoje.


    Dorka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ciekawe. Mam nadzieję, że nie moje. A wysoko? Ech, i tak nie mam czasu po nie jechać, nie mam też ramek odpowiednich, by je do ula wprowadzić.

      Rozpusty nie ma - to niepełna rodzina, miodu na plastrach praktycznie brak, a pogoda słaba - dopiero dziś zaczęły latać.

      Usuń
    2. Aaa, Tobie nie o rój chodzi, tylko o zapylanie zwykłe? :) No to może i moje, dzisiaj, gdy zaświeciło słońce, to już się uwijają jak... mrówki.

      Usuń
  2. Pomyślałam chwilkę i tak się zapytam - czy Twoje uwielbienie dla pszczelarza podkreślane wielką literą wynika z jego wybitnego talentu i serca, dał Ci właściwe ramki? ta rodzina ma co jeść?


    Dorka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielka litera to element nazwy własnej. Ten pszczelarz nazywa się tutaj Pszczelarz Muchowski. :) Chociaż w sumie odkąd wprowadziłem nazwisko, wypadałoby "Pszczelarza" zmniejszyć. Tak w ogóle pszczelarz Muchowski to dwóch pszczelarzy. :D

      Usuń
    2. I obaj są bardzo w porządku - ani grosza nie zapłaciłem za pszczoły. Niby odpracowuję, ale bardziej się uczę, czasem mam wrażenie, że szybciej by praca szła beze mnie. :) Nie jestem z tych, co to gdy daje się im palec, narzekają, że to nie cała ręka. Gdy ktoś mi coś darowuje, dziękuję i nie kręcę nosem. Jakoś dam radę z tym, co mam. :)

      Usuń

Zapraszam do komentowania. :)