poniedziałek, 3 czerwca 2013

"chleb się, chlebie"

Wykonałem oto dziś pierwszy neowieśniacki chleb. Właściwie to taka wielka bułka w kształcie chleba. Chlebułka. Typu ciabatta. Dlaczego neowieśniacka? Bo nie z osobnych składników, a z półproduktów kupionych w zwykłym lidlu, mianowicie Grafschafter Backmischung Ciabatta.

Nie będzie przepisu, bo ów podany jest z boku opakowania. Powiem tylko: proste jak drut. I sprostuję przepis: nie trzeba miksować 5 minut końcówką do ugniatania, wystarczy 3 minuty ręcznie. Wychodzi coś takiego:
Mniam! :)

Kupiłem mieszankę wiedziony kaprysem, ale posiadanie zapasu takowej w spiżarni ma bardzo praktyczne zastosowanie, gdy się mieszka na wsi. Często bowiem się zdarza, szczególnie podczas długich weekendów, że zostajemy nagle bez pieczywa lub z niewielką jego ilością. Zazwyczaj robię wtedy jakieś racuchy albo naleśniki, ale nie ma to jak przepyszna, dużo lepsza niż pieczywo ze sklepu, chlebułka!

A mogę Wam o tym pisać o tej porze, bo moje dziecko jest od kilku dni pożyczane przez około dwunastoletnie mieszkanki wsi i zabierane na huśtawkę. Właśnie kilkanaście minut temu poszli. Cóż za odciążenie! I jeszcze płacić niańce nie trzeba. Wystarczy, że sprytnie ustawię sobie na parapecie lusterko, i już mogę siedzieć przy biurku, zerkając na odbijający się w nim plac zabaw. Zresztą wiem, ze krzywda mu się nie dzieje - Wojtek tak się śmieje ze szczęścia, że echo bez problemu dociera do uchylonego okna. Fajny etap się zaczął - koniec z ciągłym planowaniem dnia tak, by ktoś przy nim non-stop siedział i bawił się ciuchcią.

O nie, już wracają...

3 komentarze:

  1. Ja też piekę od czasu do czasu chlebek. Dam kiedyś przepis na blogu, bo jest prościutki. Trzeba mieć zwykłą mąkę, otręby, drożdże i rózne ziarna i wychodzi pyszny. Ja też tak mam, że odkąd mieszkamy na wsi, musze mieć zapasy... Ostatnio przybyly nam półki i szafki w piwnicy. Składuję tam różne produkty, które pozwalają zawsze wyczarować coś do jedzenia. No i jest miejsce na przetwory. Ogromnie przydatna okazała się duża zamrażarka. Mrożę, co tylko się da: warzywa, owoce, włoszczyznę, mięsko, ciasto francuskie.
    Nasz Piotrek jeszcze jest w fazie, kiedy trzeba go pilnować, wiec wszystko robimy razem. Bardzo cierpi na tym mój ogródek. Ja wyrywam chwasty, a Piotrek, to co mama zostawiła... czyli warzywa niestety...

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego co się zorientowaliśmy w geografii Waszego osiedlenia to macie nie tak daleko do Tuczek (koło Rybna) tam w gospodarstwie ekologicznym i takowym też młynie wodnym można kupić u Piotrka Hillara wszelkie mąki (grubsze i bardziej mielone ale z pełnego przemiału) i kasze jęczmienne...ze zbóż ekologicznych i sporo taniej jak w sklepach.
    Serdecznie pozdrawiamy:)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. :)