To teraz napiszę, po co mi były stare, zabudowane ramki, które pożyczyłem od pszczelarza. Ano po to, by zrobić ul wabik. Mam nadzieję, że podczas mojej nieobecności pojawi się gdzieś tutaj rój, który zwabiony zapachem wosku, propolisu i miodu zagnieździ się w nowozmontowanym ulu Wolności.
Stara, zabudowana ramka wygląda tak:
Ramki w ulu ułożyłem w ten sposób...
...zachowując pomiędzy nimi pewną odległość. Nie wiem, czy na etapie wabienia roju jest to konieczne, ale na wszelki wypadek zachowałem przepisową odległość ramek od siebie, żeby pszczoły mogły sobie górą pomiędzy nimi przechodzić. W tle widać plaster, który mieszkanki ula zbudowały poza ramkami - widocznie w pewnym momencie było ich za mało.
Ul ustawiłem na podstawce z opartych na cegłach belek, które majster Franciszek wyjął z przerabianego chlewika. Zmieszczą się tu spokojnie trzy pszczele domy obok siebie.
I voila:
Daszek - jak widać - dobrałem z inaczej zaprojektowanego ula, ale mniej-więcej pasuje. Muszę jeszcze przykryć ramki z wierzchu przynajmniej jakąś folią i mam nadzieję, że to wystarczy. Fajnie by było, żeby na tę konstrukcję zerknął jeszcze jakiś fachowiec.
Gratulujemy determinacji w spełnianiu marzeń :) Szczerze wzruszył mnie Twój pierwszy wpis o zamiarze przekształcenia pół hektarowego nieużytku w łąkę kwiatową. ja też mam pół hektara łąki i niestety od 4 lat nie udało mi się stworzyć łaki kwiatowej. Jest za to imponująca łąka ostowa . Pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńwojtek