czwartek, 23 maja 2013

chwalenie się straszne

Nibymiodek
Miód gotowy, stoi w słoiczkach i czeka na obdarowanych. Jestem z siebie dumny. Bardzo słodki wyszedł i jednocześnie jakby nieco wodnisty, ale i tak smaczny, a do słodzenia kawy idealny. Następnym razem dam więcej kwiatów i mniej wody.

Przeżyłem również pierwszy tak spektakularny sukces jako operator sprzętu spalinowego. Otóż zepsuła się kosiarka - sznurek do odpalania się zaciął, a potem wysunął się cały. I klops. A ja naprawiłem go w ciągu jednego dnia, nie znajdując nawet żadnej porady w internecie. Ot, rozkręciłem odpowiedni fragment kosiarki i metodą prób i błędów zreperowałem rozrusznik.

Acha, nie, pierwszy sukces na podobnym polu odniosłem pół roku temu, kiedy to posługując się starą instrukcją i bardzo amatorskimi narzędziami sam wymieniłem pompę wody w swojej nivie. Ale łada to chyba prostszy sprzęt od kosiarki, więc to tym razem padł rekord.

Żeby nie było, że tylko się chwalę i chwalę, kosiarka się zacięła, gdy bardzo mądrze próbowałem skosić ścieżkę w mokrej trawie. Wcześniej wygoliłem ją w metrowej wysokości chaszczach przy pomocy nowej podkaszarki, ale nie zauważyłem, że niższe partie wciąż są wilgotne po wczorajszym deszczu mimo słonecznego dnia dzisiejszego. Mokra, splątana trawa była chyba przyczyną usterki. Dokończę koszenie, gdy wszystko wyschnie. Choć zbierają się chmury...

A ścieżka będzie prowadzić do stawu, z którym styka się róg naszej działki. Sytuacja idealna - mogę siedzieć nad stawem i go podziwiać, ale nie muszę o niego dbać, bo nie jest mój. Gdybym miał jeszcze ten staw na łbie, chyba by to już było zbyt wiele. I tak strach pomyśleć, co to będzie, gdy przyjdą wreszcie jakieś zlecenia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania. :)