500 zbywających kwiatów oddałem sąsiadce Pauli, wtajemniczając ją jednocześnie w tajniki mniszkowania. Paula potrafi przyrządzać rozmaite cuda, z przecudnymi konfiturami na czele, ale na mniszku się nie znała. Pozostałe zalałem wodą i dodałem jeszcze cytryny. Przepisów w sieci można znaleźć sporo, ja wybrałem ten dla 500 kwiatów, mnożąc składniki x4. Wyszło:
- 2000 kwiatów mniszka,
- 4 litry wody (wlałem 6, jak się okazało - za dużo),
- 4 cytryny,
- 4 kg cukru (jutro dodam).
Gotowałem 2 godziny pod przykryciem. Stoi w garnkach do jutra. Ja oczywiście nie mogłem sobie odmówić sporządzenia naklejek z własnym pasiecznym logo - przydadzą się, gdy już będę zbierał miód niewegański.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania. :)