Dziś album pojechał dwa razy z hakiem, póki cholerna żyłka znów się nie skończyła. Nie wiem, czy źle zakładam (przecież zgodnie z instrukcją), czy wybujała trawa w sadzie jest aż tak twarda, czy kupiłem jakiś badziew, ale żyłka firmowa znajdująca się w głowicy nowozakupionej podkaszarki starczyła na dłużej. Przez dwie i pół godziny zużyłem 8 metrów dwumilimetrówki. To normalne?
Jak słucham muzyki podczas koszenia? Bardzo prosto: słuchawki "douszne", a na to ochraniacze słuchu z Praktikera, o takie mniej-więcej, ale tańsze:
Taki zestaw kosztuje ok. 30-40 zł, taniej niż jakiekolwiek skutecznie wyciszające słuchawki do walkmana. Silnik podkaszarki słychać cicho w tle. Można chodzić w tym również w mieście, zagłusza wszystko tak skutecznie, że nie usłyszycie, jak się z was śmieją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania. :)