czwartek, 11 lipca 2013

trochę mnie nosi

Gdy za oknem leje, a ja czytam stare, pożółkłe książki, marzy mi się Puszcza Piska. Znajduje się ona w połowie drogi od nas do miejsca mojego urodzenia i należy do obszaru, w którym moje serducho bije w sposób inny, żywszy, jakby się czuło w domu. Podobnie jest na Mazurach i trochę w południowej Warmii. Nie wiem, dlaczego. Może inna roślinność, może krajobraz kojarzący mi się z dzieciństwem... Tu, na dalekiej północy, nie czuję tego.

Niewykluczone zatem, że czeka nas jeszcze jedna przeprowadzka, bo i Karolci brakuje tu jezior. Pierwotny plan bowiem obejmował domek nad jeziorem, nawet nad Jeziorakiem... Jeziorak zapadł mi w serce dzięki książkom Zbigniewa Nienackiego, ale tamte tereny są dla mnie jednak w jakiś sposób obce. W tej chwili w chwilach, gdy niekoniecznie jestem tu i teraz, przed oczami mam Puszczę Piską właśnie.

To wszystko to jednak plan B. Niewykonalny raczej w ciągu najbliższych trzech lat (kredyt), a nie chcę tego robić za lat cztery, kiedy to synek pójdzie do szkoły. Z drugiej strony - całe życie tęsknić? To po co było przeprowadzać się tak daleko od rodziny? Równie dobra byłaby wieś bliższa rodzinnego domu niż 500 kilometrów. Cóż - zobaczymy. Na razie jesteśmy tutaj i nigdzie w najbliższym czasie się nie wybieramy. A co będzie w roku 2016, jeden Smętek wie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania. :)