wtorek, 29 października 2013

kot może zostać

Wiadomość z przedostatniej chwili: Kot chyba czyta mojego bloga, bo dziś rano pierwsza mysz sczezła w zębiskach naszego zwirza. Przebiegała właśnie cichutko pokój, a leniwie wylegująca się na sofie Freya w ciągu dwóch sekund zerwała się, przemierzyła cztery metry i capnęła ją za kark. Ku przerażeniu małżonki wparowała z myszą do salonu, ale ja złapałem ją (kotkę) pod spasione brzucho i wyniosłem razem ze zwisającą myszą na podwórko. Co działo się tam - nie wiem.

A my spędziliśmy miły i inspirujący wieczór u sąsiadów (u nas można tak określić wszystkich mieszkańców wioski), który stanowił piękne zwieńczenie szczególnie stresującego dnia. Pieniędzy mało, ale za to pracy dużo - w przyszłym miesiącu kupimy wreszcie te drzwi z drewnianymi futrynami.

Tymczasem zapomniałem napisać, że w moim gabinecie stoi już piękne, wiekowe pianino, które podarowała nam teściowa, przywiózł spod Lublina mój tata, a wnieśli sąsiedzi. Niestety, grać się na nim jeszcze nie da. Trzeba będzie wyremontować. Ale najpierw drzwi.

1 komentarz:

Zapraszam do komentowania. :)