wtorek, 22 października 2013

w sen zimowym zapadł

Zeszłoroczny gość w sadzie. I jabłka,
których w tym roku jak na lekarstwo.
Jesień u nas naprawdę jest cudna. Ale ja prawie nie wychodzę z domu. Tryb praca - książka/gra + piwko i fajeczka, a potem sen od dwóch tygodni tak mi odpowiada, że nawet ostatnie tegoroczne koszenie wykonuję na raty. Mam nadzieję, że skończę przed zimą, bo trawa przeważnie mokra.

Z robót podwórkowych zostało jeszcze podkaszanie, podcinanie gałęzi w sadzie i - najpilniejsze - ognisko z kawałków starych mebli, które zebrały się po remoncie.

Dziś mieliśmy na wygwizdowie pogodę przepiękną. Słońce świeciło pełnym blaskiem, drzewa czerwieniły się i złociły, wiatru prawie nie było. Powietrze niosło czystą świeżość i orzeźwienie. Ach, jaka szkoda, że nawet nie wyściubiłem nosa z zatęchłego od fajkowego dymu gabinetu. Przecież to aż grzech zmarnować tak piękny dzień. A jak niezdrowo! Normalnie masakra. Chłe, chłe. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania. :)