piątek, 9 sierpnia 2013

imię kota

Ha! Tytuł tego wpisu mógłby spokojnie robić za nazwę zespołu! Ale na tym blogu niesie przekaz do bólu dosłowny, albowiem nasza kotka otrzymała nagle ostateczne imię. I było tak jak z Wojtkiem - trudny wybór i nagle znienacka w głowie pojawia się to właściwe miano - zupełnie inne niż dyskutowane dotychczas - i wchodzi jak w masło. W przypadku kota nawet wzmiankowany Wojtuś, który do tej pory uporczywie bronił słowa "Iława" jako jedynego słusznego imienia dla podopiecznego, od razu polubił nowe, choć wymawia je w nieco mylący sposób.

A imię owo brzmi...







Nie, nie Frigg, omyłkowo przypisane "kociej" bogini w Thorgalu, a

Freya.

Może dlatego, że właśnie Thorgal mi się przypomniał, może też ze względu na to, że siostra Frei nazywa się Faya. Grunt, że imię jest i wszystkim pasuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania. :)