W głębi komórek - maleńkie pszczółki |
Zauważyłem też na dnie ula wielką stertę pyłku. Chyba pszczółki nie miały do tej pory gdzie go upychać. Cóż, muszą się spieszyć z budową spiżarni, bo czerwiu sporo i wygląda na to, że do jesieni rodzinka się całkiem odrodzi, by w kolejną zimę wkroczyć w pełni sił. Powiem wam, że to jednak daje sporo radości.
Przegląd udało mi się wykonać spokojnie i bez stresu, ponieważ koło mnie stał dymiący dziarsko i pewnie podkurzacz. Pierwszy raz udało mi się go porządnie rozpalić dzięki temu filmikowi. Ech, mieć dziadka pszczelarza, który by wszystkiego mnie nauczył... Cóż, może ja nim zostanę dla swoich wnuków, o ile będą chciały.
Skoro już i tak zestresowałem pszczoły przeglądem, postanowiłem jeszcze wykosić zielsko wokół ula. Oczywiście nadal mając na sobie kombinezon i kapelusz. Wciąż pamiętam, jak w zeszłym roku wkurzona robotnica użądliła mnie dwie godziny po takim zabiegu. Przy okazji pozbyłem się suchych badyli po zeszłorocznych ostach, łopianie i rzepaku.
Moja podkaszarka (Stihl FS 40) chociaż mała i - w kontekście koszenia łąki - nazwana przez sąsiada rolnika popierdółką działa znakomicie, pewnie i bezawaryjnie. Co firma to firma. Kosiarka - do tej pory niezawodna NAC X510 VHY - wylądowała w serwisie, a sad skosił nam wczoraj inny sąsiad przy pomocy własnego sprzętu. Tak czy inaczej daliśmy radę i trawkę mamy króciutką. Za to codziennie musimy podlewać moje wierzby i 70 krzewów, cośmy je posadzili niedawno. Rzadko kiedy czekam na deszcz, ale mogłoby popadać. Najlepiej nocami - co noc sześciogodzinna gęsta mżawka od północy, a potem piękne słońce. I tak aż do jesieni...
A propos pszczół jeszcze, oto znakomita piosenka jednego z najwybitniejszych moim zdaniem neowieśniaków - barda pszczelarza, Jana Krzysztofa Kelusa, który choć już od niemal 30 lat nie występuje, wymieniany był jako jeden z mistrzów przez Jacka Kaczmarskiego i wielu innych, słynniejszych pieśniarzy. Wykonanie moje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania. :)