piątek, 6 grudnia 2013

rozterki wiejskich freelancerów

Gdzie kończy się świat? Tutaj.
Niedźwiadek mówi Wam dobranoc.
Żonka miała bardzo trudny tydzień w pracy. Wręcz opadam z sił i muszę odpocząć. Teraz ja chcę mieć trudny tydzień i móc pracować nad jedną, konkretną rzeczą za jedną, konkretną gratyfikację. Ale nie aż tak intensywnie jak ona. Praca freelancera odizolowanego od społeczeństwa przez połacie pustkowi obecnie tonących w bieli wymaga szczególnej odwagi - nie dać się zwariować, nie brać tylu zleceń, by ani przez chwilę nie móc odetchnąć z obawy, że nagle ich zabraknie, że nie będzie pieniędzy. Zdolny i obrotny człowiek zawsze znajdzie odbiorców w epoce internetu, choć fakt - mam wrażenie, że pewna duża ścieżka kariery ominęła mnie właśnie przez to, że osiadłem na wsi i urwał się mój bezpośredni kontakt z branżą. Przemyślałem to jednak i przepracowałem - taka była decyzja. Wolę pustkowie.

A wracając do tematu, mój mądry wujek, który w środku eleganckiego osiedla dla nocujących w domu nie daje się porwać warszawskiemu pędowi, powiedział ostatnio, że świat wyglądałby inaczej, gdyby ludzie brali pod uwagę nie tylko finansowy bilans swojej aktywności, ale także koszty psychiczne. Dla mnie z tymi ostatnimi związany jest między innymi czas. I trzymam się dzielnie, nie przyjmując każdego zlecenia, które nadchodzi. Brak nadmiernej ilości przechodzi zresztą w jakość - angażuję się bardziej w to, co robię, nie muszę udawać, że nie odwalam masówki, klienci są zadowoleni, a ja nie dość, że mam czas na cieszenie się z tego, co zarobiłem, i na własne pasje, to na dodatek przy pracy odpoczywam od miliona różnorodnych obowiązków i innych domowych cobytujeszcze.

No właśnie. Znowu zapomniałem spuścić wodę z kranu przy chlewiku. Już dzisiaj nie pójdę, podwórko należy obecnie do tajfunu warmińskiego, który przywiał pierwszy, ale za to porządny śnieg. Spróbuję pamiętać jutro rano. Znowu.

A teraz...

Wiecie, moi kochani, gry komputerowe to już naprawdę dziedzina sztuki na równi z filmem i z literaturą. A z filmem na pewno. Oto montaż scen z tegorocznych produkcji:
Niebezpiecznie jest tylko mylić tę dziedzinę sztuki z zabawkami dla dzieci. Bardzo niebezpiecznie, ale o tym kiedy indziej.

1 komentarz:

  1. Odwieczne być czy mieć :) My też się wynieśliśmy na wieś, nie taką prawdziwą, ledwie podmiejską. Ale nawet krowy tu mają niektórzy i kury... I moglibyśmy zasuwać od rana do nocy i dawno dom wykończyć i wszystko mieć w środku śliczniutkie, ale jakoś wolimy 3 tygodnie po Mazurach popływać, i poczytać i pogadać sobie wieczorami zamiast dodatkowe zlecenia odwalać :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. :)