Ooo! Dzięki blogowi znalazłem gaśnicę! :) |
I trochę wstyd, bo jutro wujcio przyjeżdża do nas na święta, a drewno nadal leży jak leżało i moknie na deszczu. Łańcuch co prawda naostrzony, ale gdy dzisiaj zabrałem się nareszcie do cięcia, okazało się, że nie działa rozrusznik. Linka rozruchowa zmasakrowana i porwana na całej niemal długości, a sprężynujące plastiki też jakieś dziwne, jakby połamane. W środku dziwny biały proszek - nie wiem, czy to pozostałość mechanizmu, czy jakiś fabrycznie zastosowany specyfik. Nic to, dopiero po świętach pogrzebię w internecie, a potem w pile. A drewno - cóż, pośmiejemy się trochę z wujciem. Śmiech to zdrowie.
Pilnik do samodzielnego ostrzenia łańcucha, na targu we Warce kosztował mnie 15zł...
OdpowiedzUsuń