środa, 18 grudnia 2013

Dzieci, seks i przemoc - o grach komputerowych

Dziś jadę do Jezioran na pierwsze spotkanie z rodzicami. Będę pokazywał materiały dotyczące gier komputerowych, uczył, jak ocenić, czy gra jest odpowiednia dla dziecka, i podpowiem, gdzie takie znaleźć. Chcę wywołać trochę szoku, nawet jeśli zburzy to na pewien czas dobre samopoczucie słuchaczy. Oto bowiem na przykład jedna z najbardziej wyczekiwanych przez nastolatków i nie tylko (są i kilkulatki, które w to grają) - Grand Theft Auto 5. Ukazała się niedawno na konsole, wciąż czekamy na wersję PC. Gra jest znakomita, bogata, różnorodna - prawdziwe dzieło sztuki. Sam spędzę nad nią zapewne wiele, wiele godzin, tak jak przy GTA IV. Jest jednak przeznaczona dla dorosłych, ponieważ oprócz pięknych pejzaży, szybkich pościgów, świetnej fabuły, wbijających fotel dialogów, zawiera mnóstwo wulgaryzmów i ukazanej realistycznie przemocy, bohaterami są przestępcy, a gracz może robić w niej co chce: nie tylko jeździć ulicami, latać samolotami, chodzić do knajpy i grać w golfa, ale też np. strzelić w brzuch przechodzącemu staruszkowi, rozjechać przechodzącą przez przejście kobietę lub po prostu zaszlachtować ją nożem czy pobić do nieprzytomności. Bezkarnie, bo co to za kara, gdy aresztuje lub zabije cię growa policja? Wczytujesz stan gry i jedziesz dalej. Jest na przykład w GTA V taka scena - obowiązkowa dla kogoś, kto chce skończyć wątek fabularny. Zwróćcie uwagę na wyświetlające się na ekranie teksty pomocnicze - to wszystko "własnoręcznie" robi gracz, na przykład nasze dziecko, poruszając joystickiem. Oto link. Rodzice - trzymajcie się mocno.

Powtarzam: mimo tej sceny, którą jakoś przebrnę, choć wolałbym, żeby jej nie było lub choć była ona opcjonalna, sam zamierzam przy GTA V spędzić mnóstwo czasu. Zobaczcie zwiastun:
Ale za nic nie pozwolę grać w coś takiego mojemu dziecku, póki będę odpowiedzialny za jego rozwój.

Ja sam mam kontakt z grami od 5 roku życia i poza muzyką jest to moja główna pasja, a na pewno branża, w której działam. Dzięki troskliwości rodziców, którzy podsuwali mi najlepsze dla mojego wieku produkcje, a trzymali mnie z daleka od innych, zawdzięczam grom niemal same dobre rzeczy – umiejętność radzenia sobie w nietypowych sytuacjach, spostrzegawczość, łatwość w obsłudze komputera, intuicję techniczną, wyobraźnię, ciekawą pracę. Biorę udział w tworzeniu gier, które są prawdziwymi dziełami sztuki w równym stopniu co najlepsze książki czy filmy. Niektóre z nich jednak są przeznaczone wyłącznie dla dorosłych, wiem natomiast, że gra w nie wiele dzieci. Sam jestem ojcem i cieszę się, że potrafię ochronić moje dziecko przed tym, co dla niego nieodpowiednie, i sprawić, by granie pomagało mu w rozwoju, a nie niszczyło jego psychikę, umysł czy duszę. Chciałbym nauczyć tego innych odpowiedzialnych, troszczących się o swoje pociechy rodziców.

Za moich czasów...
Gdy byłem dzieckiem, gry zawierały znacznie mniej przemocy, a ta, która istniała, pokazana była w bardzo abstrakcyjny sposób, chociażby przez ograniczenia techniczne. Dziś gry wyglądają jak filmy, a krew i brutalność pokazane są bardzo realistycznie. I mimo, że istnieje wiele wspaniałych gier dla dzieci, te, w które grają one najczęściej, są znacznie bardziej krwawe niż wiele filmów pokazywanych w telewizji po 22. Producenci gier często starają się to ukryć w materiałach promocyjnych, chociażby po to, by nasze dziecko mogło dostać na gwiazdkę ich produkt. Produkt, który, choć wygląda niewinnie, może zasiać spustoszenie w młodej psychice. Na szczęście są też ludzie, którzy dbają o nas i o nasze dzieci, i dzięki nim każda gra jest odpowiednio oznaczona. Jak te
Obecnie.
oznaczenia znaleźć i wybrać najlepszy „growy” prezent na gwiazdkę dla naszego dziecka, opowiadam podczas spotkań, na które zapraszam rodziców (bez dzieci!).

Szkoda, że dzisiejsze spotkanie będzie miało miejsce tak blisko świąt, gdy część prezentów już została kupiona, ale wcześniej się nie udało. W przedszkolu Wojtusia zorganizowaliśmy wszystko zbyt pospiesznie - niewiele osób wiedziało o spotkaniu, nie przyszedł nikt. A na wsi jest tak, że jeśli tego typu spotkanie nie łączy się z imprezą lub czymś "przymusowym", jak na przykład wywiadówka, nie ma co liczyć na jakiekolwiek uczestnictwo. Nawet minimalne. To właśnie dlatego "na wsi nic się nie dzieje", a nie z powodu zaniedbywania jej przez tych, którzy tworzą kulturę i sztukę.

Lokalna fundacja Nad Symsarną zechciała z kolei zainteresować się wystąpieniem dla rodziców na temat gier tylko w ramach zamkniętego spotkania biznesowego dla jej sponsorów. Spotkanie biznesowe się nie odbyło, więc i do miejscowych rodziców (przynajmniej niektórych) nie udało mi się dotrzeć. Może to i dobrze - wolę zorganizować spotkanie z tymi rodzicami, którzy zechcą na nie przyjść, a nie z tymi, którzy dali pieniądze jakiejś fundacji.

2 komentarze:

  1. Hej POlku, przerazajace... Przebrnelam przez pol minuty pierwszego linku i zamknelam. Napisz jak sie udalo spotkanie! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. :)