wtorek, 6 maja 2014

kolejowa nostalgia

Jeszcze kilkanaście lat temu... (źródło: pl.wikipedia.org)
W zeszłym roku zdjęli tory, które biegły przez naszą wioskę przez lata. Ostatnio zaś wykarczowali teren, bo w międzyczasie zarosły (już chyba z 15 lat pociągi nie jeżdżą). Dzisiaj wsiedliśmy z rodzinką w ładę i ruszyliśmy dawnym torowiskiem, póki wolno, póki nikt nie zagrodzi i nie zabroni. Dojechaliśmy tylko do pierwszej stacji. Wysiedliśmy, żeby popatrzeć na zarastający, nieustannie nadgryzany przez czas relikt. Słyszeć z domu przejeżdżające pociągi, widzieć je - moje niespełnione marzenie, którego korzenie sięgają pewnie domu babci zbudowanego niezbyt daleko od torów.

Nieopodal budynku dawnej stacji siedziała na krześle staruszka, a obok niej kobieta w średnim wieku, która rąbała toporkiem drewno, rzucając polana na większy już od niej stos. Wspięliśmy się na całkiem zarośnięty peron i przywitaliśmy się. Zrobiłem kilka zdjęć stacji, również wewnątrz, bo na drzwiach nie było żadnej kłódki. Zagadnąłem kobiety i okazało się, że mieszkają one na górnym piętrze stacji, gdzie rzeczywiście zobaczyłem wymienione okna, a za nimi firanki i kwiaty w doniczkach. Staruszka pochodziła z Wilna i całe życie po wojnie pracowała na stacji jako kasjerka. Trafiła w te rejony wbrew własnej woli - przesiedleńcy rzadko chcieli wyjeżdżać na wieś. Opowiadała nam z silnym wschodnim akcentem o tamtych czasach, o lęku, jaki czuła, zanim okazało się, że jedzie z rodziną do Poznania, o rozczarowaniu, gdy dowiedziała się, że nie może tam zostać, że osiedlono ją na północy...

A mnie w tej całej atmosferze rozlała się po całym umyśle ta od dawna mi towarzysząca melancholia kolejowo-przestrzenna. Gdyby wszystko się inaczej potoczyło, bardzo chętnie zamieszkałbym na piętrze opuszczonej stacji w okolicy, gdzie zostały już tylko dwie rodziny mieszkające w kolejowych budynkach... Oj, powstałoby tam pewnie jeszcze więcej wierszy i piosenek, niż gdy zajmowałem jednoizbową niewyremontowaną mansardę w starej kamienicy w Radomsku.
W poszukiwaniu zdjęć owej stacyjki z czasów, gdy linia kolejowa działała, trafiłem na cudowną witrynę. Polecam: www.bazakolejowa.pl.

6 komentarzy:

  1. Jestem zdeklarowaną wielbicielką nostalgii kolejowej! Gdy szukaliśmy domu na wsi, opuszczone dworce kolejowe były na pierwszym miejscu listy. Ale wyszło inaczej ...
    Tu troszkę mojego uwielbienia - http://na27stronie.blogspot.com/2013/02/tryptyk-kolejowy.html
    Pozdrawiam pięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdzam moją stacyjkę o tu pisza:
      województwo: łódzkie
      budynek: zamknięty zdewastowany
      kasa: zlikwidowana lub nieczynna
      dodatkowe tory: rozebrano
      ...
      lokomotywownia: nie ma i nie było
      wieża wodna: nie ma i nie było
      zadaszenie peronów: mała wiata przystankowa
      przejście podziemne: nie ma i nie było
      przejście nadziemne: nie ma i nie było
      semafory: kształtowe zlikwidowane
      ufff :/
      Adam

      Usuń
    2. PS - To komentarz ogolny do artykułu, stacyjke sprawdzałem na www.bazakolejowa.pl., na blogu są bardziej optymistyczne treści :)

      Usuń
    3. Zapisuję bloga do poczytania, Magda. Zajrzę koniecznie w wolny wieczór na dłużej (w tym tygodniu zapowiada się jakiś :)).

      Usuń
  2. Mi też zawsze podobały się kolejowe domki, ale nigdy nie chciałabym tam mieszkać. Raczej podziwiam trochę z żalem, tak jak i ruiny innych domów, czy cegielni w naszej wsi. też ogarnia mnie nostalgia, kiedy widzę takie miejsca, jednak ta nostalgia w pewnym sensie jest mi potrzebna, to taki trochę żal, że czegoś już nie ma, ale jednocześnie radość, że mogę to piękno podziwiać właśnie w takim stanie. Jeszcze większy żal odczuwam, bo wiem, że to ostatnie chwile kiedy te wszystkie świadectwa przeszłości jeszcze stoją...

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. :)