wtorek, 18 lutego 2014

Musi duchi!

Gdy żonka odbierała wczoraj synka z przedszkola naszą ładą, przy wjeździe do lasu usłyszała stukanie w dach, coś jakby deszcz. Gdy las się skończył, powiało po nogach, zaś przy szosie stał staruszek z wózkiem na drewno. Gdy wjechała do wsi, na moment zapaliły się wszystkie kontrolki na tablicy rozdzielczej. Byłoby to wszystko całkiem normalne, ale dziś nastąpiło dokładnie to samo w tych samych miejscach: stukanie na skraju lasu, zimny powiew z drugiej jego strony, staruszek, a na koniec kontrolki.

Poza tym kilka dni temu przyszła paczka z nowymi butami z Allegro dla synka. W środek bucików ktoś wcisnął dziecięce rękawiczki. Pomarańczowe, używane, przybrudzone. Dokładnie takie, jakie Wojtuś zgubił jesienią...

Stephen King pisałby teraz pewnie coś innego niż wpis na blog. Nie jestem przesądny, ale jutro odbieram dziecko toyotą. Jakieś sposoby na odczynienie uroku?

11 komentarzy:

  1. oj toć przeca proste:
    na wlocie wiewiórka prosi o lajki to i orzechami rzuca
    na wylocie, wieje chłodem - w lesie wszak ciepło (a lajka wiewiórce nie dała)
    staruszek wiezie wóz pełen orzechów coby wiewiórka miała czym rzucać
    kontrolki mówią: daj lajka kurna noo!!! last chance
    nosz tyle znaków i nic...

    Payonk...

    OdpowiedzUsuń
  2. ciesz się, że życie wokół Ciebie... większość siedzi w podłych norach jakby już dawno umarła...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bym okadziła szałwią chałupę i samochód...Tak na wszelki wypadek, jak to drzewiej wiejskie babki robiły...
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dziecko! Nie tylko szałwią, ale i meliską, na uspokojenie temperamenciku. :)

      Usuń
  4. Dopiero się zacznie jak stanie się to samo przy odbieraniu dziecka toyotą! Skoro duchy oddały rękawiczki, to może są dobre i nie ma co odczyniać? Jestem przekonana, że w starych warmińskich domach, wioskach i okolicach wiosek coś straszy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba nie ma, trzeba się przyzwyczaić. :) Miałam kilka lat temu dziwne zdarzenie, upadł pierścionek z palca zdejmowałam, upadł na dywan, przeszukałam nie znalazłam, szkoda mi go było, ale się pogodziłam iż odkurzacz go połknie. Po roku wstałam z kanapy wyszłam do kuchni, wracam z powrotem i na kanapie leży pierścionek ten zgubiony rok temu. Nikogo w domu, kanapa nowa, ciuchy prane, kto położył? Mówię więc głośno i wyraźnie: - już wierzę iż istnienie nieznane niepoznane i nie trzeba mi tego już więcej udowadniać. Trochę spokojniej jakby. :) I niech tak zostanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. A czemu od razu urok? Jak zguba wrocila to chyba pozytywne? A kontrolki moze sie pala coby zwolnic na chwile bo jakies niebezpieczne niespodziewane zdarzenie czeka gdyby za szybko jechac? :) Pozdrowienia z odartej z magii (przynajmniej pozornie) stolycy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, zależy kto lub co zwróciło zgubę, tutaj same rękawiczki przestają być ważne... :) A niebezpieczne, niespodziewane zdarzenie dwa razy pod rząd w tym samym miejscu i czasie? Urok, jak nic! :D

      Usuń
  7. Magiczna Kraina !

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tam bym ładnie podziękowała za zwrot rękawiczek i w lesie jechała ostrożniej :>

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. :)