czwartek, 14 listopada 2013

operacja przygraniczna

Namierzyłem mysi kanał przerzutowy za szafą w moim własnym, wyobraźcie sobie, gabinecie. Właściwie to kot namierzył, a ja zauważyłem, że podejrzanie dużo czasu spędza na gapieniu się w jedno miejsce. Wcześniej biegła tamtędy rura od centralnego ogrzewania, a po remoncie został lekko tylko zaszpachlowany okrągły utwór. Gdy odsunąłem szafę, otwór ów zaszpachlowany już nie był, a wokół walały się okruchy tynku. Z wewnątrz dobiegał dźwięk skrobania, który zaintrygował Freyę. Czuć też było zimny podmuch. Cóż było robić - zebrałem materiały i mimo późnej nocy przez dobrą godzinę zatykaliśmy z kotem mysią dziurę gruzem, kamykami i pianką poliuretanową, której gryzonie ponoć nie cierpią. Na drugi dzień zajrzałem za chałupę. Dokładnie w miejscu, gdzie ściana gabinetu stykała się ze ścianą domu namierzyłem wlot. Sporządziłem mieszaninę gładzi szpachlowej z potłuczonym szkłem i zalepiłem i ten otwór. Mam nadzieję, że to ostatnie źródło myszy w naszej chałupie. Zobaczymy.
Najpiękniejsze niebo świata, nawet w listopadzie

A listopad, że tak z innej beczki zagaję, piękny jak nigdy. Czyżby naczelni zagramaniczni meteorolodzy mieli rację, że czeka nas łagodna zima? Przydałoby się dla odmiany - nadal mam dosyć śniegu po ostatniej Wielkanocy. Poza tym moja biedna pszczela rodzinka mogłaby nie przetrzymać długotrwałych mrozów. Na razie jeszcze chodzę do chlewika po wkrętarkę bez kurtki. Gdy się pierwszy raz przeziębię, będzie to znak, że zima idzie.

3 komentarze:

  1. Nielubienie przez gryzonie pianki to przesąd! Wiem cos o tym, bo dwa lata temu usiłowałam zatkac z pomoca pianki punkt przerzutowy do kuchni. W efekcie znalazłam potem góre prześrutowanej w drobiazgi pianki z tynkiem. I mysz w kuchni. Teraz wszelkie dziury najpierw zabezpieczam drucianą siatką, a dopiero potem je zatynkowuję. Jak na razie ten patent się sprawdza.
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas do tej pory się sprawdzała. Ale faktem jest, że wtedy myszy miały inne wejścia. Może po prostu nie tykają pianki... póki nie muszą. :) Żebym to ja miał drucianą siatkę... Trzeba będzie sprawić sobie przy okazji.

      Usuń

Zapraszam do komentowania. :)