środa, 18 września 2013

zielono mi

Zielona kawa z ekspresu smakuje mi bardziej niż zielona herbata. Jest bardziej orzeźwiająca i delikatna. Dowiedziałem się od małżonki, że ponoć odchudza, zjadłem więc na dokładkę od razu 250 gram wafelków czekoladowych. Też były pyszne.

Tak naładowany energią wziąłem się za listwy przypodłogowe. Niezbyt pasują do nierównych, ręcznie kładzionych tynków i psują nieco efekt drewnianej podłogi. Może ktoś zna lepszy sposób uestetycznienia przestrzeni między podłogą a ścianą? Gdy skończę, zostanie jeszcze ok. 40 drobnych rzeczy do zamontowania/naprawienia/wykończenia. Remont to zwierzę podobne nieco do szczura - ma długi i cienki ogon, który się ciągnie i ciągnie. Już niby wszystko zakończone, majster i pomocnicy dawno pracują przy innych domostwach, a ja układam listwy, podmalowuję, szpachluję, skręcam mebelki, przykręcam wieszaczki, wieszam ozdoby, montuję okap, sprzątam podwórko, wyrównuję zapadającą się nad rurami ziemię, ustawiam piec, ocieplam sufit i jeszcze staram się przy tym pracować.

Mam nadzieję, że do przyszłego piątku skończymy definitywnie. Moja małżonka oszalała bowiem - wymyśliła, że pojedziemy autostopem nad Morze Śródziemne. Ot tak, tam i z powrotem. Ja, człowiek szalony już od dawna, nie dyskutowałem w ogóle, tylko zapisałem sobie w kalendarzu, by przypadkiem z nikim się na wtedy na nic nie umawiać.

Ciepło w serduchu. A wyremontowany już prawie dom nareszcie jest nasz. Wcześniej, mieszkając tu, cały czas miałem uczucie, jakbym chodził w czyimś ubraniu.

Na cześć tego wszystkiego spiracę Wam fotę z Chorwacji:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania. :)