środa, 5 lutego 2014

różności zimowe

Intensywne dni. Poza tym, że się pochorowałem, posypały się zlecenia. Na szczęście nie zewsząd, bo już bym się nie wygrzebał z nich chyba. Miałem też trochę nagrywania, bo wkrótce rejestrujemy moje piosenki w studiu i musiałem wersje "na brudno" stworzyć. Pocięliśmy też z sąsiadem drewno, które pozostało z remontu chałupy. Poszło raz-dwa, poza pomocą otrzymałem też pilnik do piły i dobrą radę, by resztę drewna (deski) pociąć krajzegą, czyli piłą stołową. Dobrzy ludzie, porządne chłopy w tej naszej wsi mieszkają.

Jakby wszystkiego było mało, zepsuł się bojler. Z pomocą teścia (na odległość) i sąsiadów, z których jeden pożyczył klucz hydrauliczny, a drugi zdołał odkręcić zapieczoną, jak się zdawało, na amen śrubę, udało mi się wymienić grzałkę bez wzywania eksperta. Majster Franciszek siedzi drugi już chyba miesiąc w Danii, nie wiem, co ja bym zrobił bez sąsiada.

Mam dziwne wrażenie, że gdybym palił jednego dnia węglem, a drugiego drewnem, obu rodzajów materiału poszłoby więcej niż przy użyciu węgla uzupełnionego pół na pół drewnem. Tak właśnie czynię teraz. Zaopatrzyłem się dodatkowo w 10 worków groszku i groszku specjalnego, czyszczonego i droższego. Zobaczymy, ile jest wart.

A teraz już tylko piwko (mam PLON i miodne Kormorana, jakieś dziwne takie, i dla żonki zwykły lagerek z Raciborza) i Wasteland 2 w wersji beta - grę, którą będzie się wspominać wiele lat, a może i dziesięcoleci.

Z okazji nagrywania - kawałek muzyki, która od pewnego czasu bardzo mnie inspiruje:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania. :)