piątek, 24 maja 2013

o moich pierwszych ławkach i robocie męskiej

Wiertarka, solidne wkręty, klucz nasadowy i własnoręcznie okorowane oraz zaimpregnowane półwałki świerkowe oraz wyżłobione króciaki różnego pochodzenia - tadam! Ławeczki stoją! No dobra, nie wszystko zaimpregnowałem - kilka półwałków stanowiących wsporniki ławek darowałem sobie: krótkie, lekkie, dębowe... trzeba było korować, gdy jeszcze były częściami jednego pnia. Cóż - zobaczymy, ile czasu oparte na nich ławki przetrwają. To ławki szkoleniowe przecież - pierwsze drewniane dzieło moich rąk. Eksperymenty bardzo wskazane. Niech żyje dzikie, prymitywne stolarstwo!

Cztery niepocięte dwumetrowe pnie, również okorowane i zaimpregnowane wcześniej, wykorzystałem jako ściany piaskownicy dla Wojtusia. Tylko z piaskiem była śmieszna historia. W pocie czoła naniosłem dziecku kilkanaście taczek ze wspomnianej w innym poście sterty koło podjazdu, zagrabiłem i oczyściłem z zielska, a dwa dni później zajechała zamówiona przez majstra Franciszka wywrotka i zasypała to wszystko kilkoma tonami piachu budowlanego. Teraz Wojtuś ma w piaskownicy wielką piaskową górę. I nie chce mi się wywozić tego taczkami z powrotem. Wytrzyma do sierpnia - w sierpniu remont w chałupie, wykorzystają ten piasek.

To nie koniec dłubania w drewnie - sporo jeszcze leży na podwórku. Coś jeszcze z niego zrobię.

Wieczorem wziąłem się za szatkowanie mniszkowych korzeni, które kilka dni temu wysypałem. Jeszcze nie wyschły do końca - pogoda pochmurna, poza tym w całości zbyt dobrze trzymają wodę. Kiedy siedziałem przy stole i kroiłem brązowo-białe pale (ponoć mogą dochodzić do 40 cm, choć ja miałem przed sobą najwyżej dziesięciocentymetrowe okazy), małżowinka moja, zajęta przyrządzaniem pasty z bakłażana, wyznała, że to bardzo seksowne z mojej strony siedzieć tak w kuchni i oddawać się czynnościom kulinarnym. Hmm... Ja też w sumie lubię, gdy kobiety wykonują coś, co kojarzy się z męską robotą - piłują, naprawiają, prowadzą zdezelowane terenówki. Zresztą, jak pisał Stachura, każda robota jest męska.

Żona robi niesamowite pasty z warzyw. Znacznie smaczniejsze, zdrowsze, w większej ilości i wielokrotnie tańsze niż te różne pastelle sprzedawane w sklepach. Ja jednak, przygotowując sobie dzisiejszą kolację, oświadczyłem:
- Kocham twoje pasty miłością czystą i prawdziwą. Ale miłością dziką i atawistyczną kocham masło i ser.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania. :)