niedziela, 20 lipca 2014

Nocne procesy geologiczne na naszym podwórku

No i wykrakałem! Przez noc zeszła jedna trzecia powietrza z dmuchanej krawędzi świeżo napełnionego basenika. A przez powstałą w ten sposób nierówność - dwie trzecie wody. Wadliwa okazała się łatka, którą zgodnie z instrukcją i pieczołowicie nakleiliśmy na zrobioną przez krawędź wiadra dziurkę. Dodam, że to jeden z droższych i chwalonych na forach bezstelażowych baseników.

Na domiar złego pod samym domem, w miejscu, gdzie rok temu zakopaliśmy wchodzące do domu rury ciepłownicze, powstała wielka jama. W piwnicy odkryłem zaś spore bajoro. Uszła tam woda z basenika, niosąc za sobą powolutku, ziarnko za ziarnkiem, ziemię spod domu.
Zielony groszek to cudowny temat do zdjęcia. Bo przecież
nie będę znowu wrzucał gównianego basenika... A dziurę już zasypałem.

Taka ciekawostka.

Nasz dom tymczasem żyje kolejnymi gośćmi, dzieci nasze, gości i sąsiadów latają po podwórku, piwko chłodzi się w lodówce. Ech, lato... Chyba będę częściej wyjeżdżał w inne pory roku, tę poświęcając na bycie gospodarzem.

A dziś wieczorem była taaaka impreza! Nie u nas. Ale o tym jutro. Albo pojutrze. ;)

1 komentarz:

  1. Lato pełną gębą.
    Mój basenik sklejony czarną taśmą już rok dzielnie wytrzymuje starcie z małym gigantem i zębami psa :) Za to trampolina nawaliła na całej linii. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. :)