poniedziałek, 2 czerwca 2014

Dzień Dziecka na wygwizdowie

Bawiliśmy się Lego Technics, czy tam Constructor, ale
zostawiłem u Wandy aparat, a na dysku mam zdjęcia
tylko Duplo Wojtusia. :)
A już się zapowiadało, że z Dnia Dziecka w naszej wiosce nic nie wyjdzie. Wanda, która wszystko zorganizowała sama, pojawiła się w świetlicy o czasie, jednak gdy nikt nie przychodził, wywiesiła kartkę, że impreza przeniesiona jest do jej domu i poszła. Pojawiliśmy się z synkiem pierwsi i wyglądało na to, że również ostatni, jednak po pewnym czasie zjawiło się jeszcze dwóch chłopaków z mamą jednego z nich.

Ze względu na niską frekwencję nie było konkursów i występów z wierszykami i piosenkami, były za to klocki Lego, które w ogromnej ilości spłynęły do Wandy od darczyńców. W życiu nie widziałem takiej ich ilości naraz. Nie minęło 10 minut od wywalenia całej zawartości wielkiego klockowego pudła na podłogę, a wszyscy zebrani - dorośli i dzieci - poczęli układać konstrukcje i bawić się. Coś niesamowitego! To był dopiero wszechogarniający Dzień Dziecka! Zapomnieliśmy szybko, że mieliśmy jechać jeszcze na festyn do miasteczka. 

Wanda to dobry duch naszej wsi, choć mało kto to docenia. Ma taki cel i misję, żeby życie tutejszych dzieciaków było lepsze, a przynajmniej fajniejsze. I jeśli tylko rodzice na to pozwalają, udaje jej się to znakomicie.

1 komentarz:

  1. Jako istota aspołeczna i anekumeniczna (:)), szczerze podziwiam wszystkie istoty prospołeczne!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. :)