środa, 22 października 2014

Kotki dwa

Po sztormach, burzach, nawałnicach, szkwałach nasze oba koty - Freya i jej córa - zamieszkały w miejscu, które z samej już nazwy nadaje się najlepiej na łowisko dla kotów, czyli w kotłowni. Od momentu podjęcia decyzji o wywaleniu kotów z domu do chwili, gdy to się wreszcie udało, minął miesiąc. Rekonwalescencja po sterylizacji Frei, remont łazienki, podczas którego obie kotki latały wte i wewte podług woli i upodobania, operacja torbieli i jeszcze dłuższa rekonwalescencja - to wszystko musiało potrwać. Niestety, nasza niezbyt mądra kotka zamiast nauczyć swoje młode korzystania z kuwety, sama nauczyła się od nich załatwiania się po kątach.

Dzisiaj przyniosłem kotki do domu w nadziei, że rozprawią się z grasującą myszą, jednak po kilkunastu minutach, gdy Freya wskoczyła na szafkę i dobrała się do leżących na talerzu ciastek, żonka kazała mi wyekspediować ją razem z bogu ducha winną małą z powrotem na dwór. Cóż, pozostały pułapki...

Kotki kochają się jak wariaty - bawią się, przytulają, mruczą do siebie i nie odstępują się na krok. Urządzają nawet imprezy dla znajomych. Nie wszystkie koty są jednak mile widziane - Freya niektóre z nich przegania z dzikim wrzaskiem. Grunt, że możemy wreszcie cieszyć się z ich obecności - w domu zaczęło wreszcie pachnieć domem, a nie wiadomo czym.

Tymczasem piękne lato w barwach jesieni właśnie się skończyło. Zdążyłem jednak zrobić jeszcze to zdjęcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania. :)