środa, 10 września 2014

O wszystkim po trochu

Dzięki jak zwykle kolorowym odwiedzinom u wonnowzgórzan do bąbelkujących sobie wesoło Stefana i Konstantego dołączył kolejny słoik, a w nim - zakwas Natalia. W porównaniu z nim tamte dwa to niemowlaczki, albowiem zakwas Natalia ma już ponoć około pięciu lat. Pachnie też dostojniej. Niedługo pierwszy chleb, ale nie wiem jeszcze, czy jutro uda mi się rozłożyć warsztat, bo wraca do nas Majster Franciszek na kolejny, ostatni już wewnątrz chałupy remont. Rozpirzamy łazienkę.

Będą piękne, ceglaste płytki podłogowe, co wyglądają jak stara podłoga w zamku, glazura przypominająca piecowe, białe kafle, ceglana ściana (mam nadzieję, że uda się ją zachować po zrzuceniu tynku) również pociągnięta białą farbą, wielkie lustro na całą ścianę przeciwległą, wanno-prysznic i puszący się już dumnie w moim pokoju stylowy sedes z górnopłukiem. Ceramiczna, włoska spłuczka, wznosić się będzie dostojnie ponad głową, racząc pociągającego za piękny łańcuszek z białą gałką użytkownika silną, zdrową kaskadą. Następnie zaś napełniając się niespiesznie jak fajka starszego pana patrzącego przez okno na alpejskie szczyty, będzie szumieć zmysłowo i tajemniczo. 

Ale najpierw nastąpi taka rozpierducha, że strach będzie trzymać jedzenie na wierzchu w sąsiedniej kuchni. Bo rozkuć i rozwalić trzeba wszystko. Żonka nie chce nawet suszyć grzybów, które ostatnio z zapałem zbiera z sąsiadką. Dziś dołączyłem do leśnej wyprawy. Dwa-trzy kilometry od nas mamy tak piękny las, jakiego dawno już nie widziałem. Nie zbierałem grzybów, ale wziąłem aparat. Zamieszczam tylko kilka zdjęć, żeby starczyło na kolejne wpisy.








1 komentarz:

  1. Tak po cichu marzyłam, żeby zakwas został mianowany imieniem Natalia :)
    Las rzeczywiście macie tam piękny, prawie już jak te przy Jezioraku.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. :)