poniedziałek, 29 grudnia 2014

Na niezakończenie

Hop, hop, jest tam kto? Dawno nic tu nie czytaliście, nie zaglądacie prawie wcale... ;) U nas generalnie po staremu. Remont łazienki zakończony już dawno, święta w gronie rodzinnym minęły, przygotowujemy się do sylwestra w kameralnym gronie na Wonnym Wzgórzu.

Cieszymy się z mieszkania na wsi tak samo jak przed rokiem i wcześniej. Poznajemy coraz więcej ciekawych ludzi, koty - Freya i jej córka Pędźka (imię wymyślił dzisiaj mój synek) nie odstępują nas na krok, gdy chodzimy na spacery, krzepniemy pomału w warmiński krajobraz, bardziej w naturę niż w relacje międzyludzkie - ot, życie pustelnicze nie jest mi zbyt bliskie, ale bliższe niż życie społeczne. W końcu dla ciszy wyniosłem się z miasta, a tam, gdzie dużo ludzi, tam dużo hałasu, i to przeważnie - jak się później okazuje - o nic.

Chleba już nie kupujemy - piekę żytnio-pszenny, a ostatnio zasmakowaliśmy w bezglutenowym pieczywie z mąki ryżowej i gryczanej z tego przepisu, który żonka przywiozła z warsztatów kulinarnych w dalekim Beskidzie Niskim. Nie wiedziałem, że bezglutenowy chleb może być taki smaczny, smaczniejszy niż większość wypieków, jakie dotychczas mi się udawały!

Prace Natalii z Wonnego Wzgórza stają się coraz bardziej rozpoznawalne, tym bardziej dumą napawa mnie fakt, że jedna z nich przedstawia nasze własne podwórko. Poczekaliśmy więc na koniec wystawy i odkupiliśmy nałożone na starą deskę zdjęcie. Będzie wisieć u moich rodziców.

A ja - czemu piszę tak rzadko? Właściwie to nie wiem, kiedy skrobnę coś jeszcze na tym blogu. Założyłem go po to, by rozruszać się piśmienniczo, żeby język odrdzewiał, żeby wyrobić w sobie nawyk pisania choćby o rzeczach błahych, tak jak codzienność neowieśniacza. I udało się - koło zamachowe kręci się raźno, piszę prawie codziennie, ale rzeczy inne, bliższe moim zainteresowaniom. Mam więc nadzieję, że się nie żegnamy. Już wkrótce zaproszę Was w odwiedziny na inną moją witrynę, która stanowić będzie część owej twórczej pobudki. A jeszcze później... kto wie? Tymczasem moje felietony ukazują się w nowym czasopiśmie regionalnym o nazwie Głos Jezioran. Z pierwszym można zapoznać się tutaj, drugi również powinien wkrótce ukazać się na tej stronie, a bieżący numer w formie papierowej można zakupić m.in. w galerii Revita Warmia w samym środku Jezioran.

I tak to. Jeszcze kilka swoich zdjęć Wam przesyłam dla ilustracji i dla podtrzymania tezy, że Warmia najpiękniejsza jest zimą.
Nasze podwórko jako środek wyrazu w pracy Natalii Tejs
Przy ujściu rzeki Symsarny do jeziora Blanki w Potrytach
Las koło nas
Narnia

9 komentarzy:

  1. Polek jak sie kogos oswoilo to sie go nie porzuca :D Juz stracilem nadzieje ze cokolwiek tu napiszesz. Zagladalem czesto, komentowalem rzadziej (jezeli wcale) ale na inne srodki przekazu typu FB lub inne nowinki namowic sie nie dam :D Forma bloga, na ktory wchodze niezobowiazujaco, ktory nie meczy mnie nachalnie prosbami o zalogowanie lub tona spamu w skrzynce jest najlepsza :D Twoj blog traktowalem jako odskocznie od codziennosci przed zasnieciem w (nie)wiejskim klimacie.
    Pozdr z nadzieja ze bedziesz chociaz wklejac tu co ciekawsze posty z innych zrodel....
    W koncu ktos kto skacze z kwiatka na kwiatek..... :D
    Rafal

    OdpowiedzUsuń
  2. Symsarny, Blanki, Potryty muszą być piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że jeszcze nie jeden Twój wpis będę mógł przeczytać. Czy na blogu, czy gdzieś indziej.
    Pozdrawiam noworocznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hop, hop! W Nowym Roku! Ktoś tu zaglądnął.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wygłupiej się chłopie i pisz, ino codziennie, jak w tytułach. Jo czytom:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty się artysto nie odgrażaj
    że zamilkniesz
    możesz pisać rzadziej
    ale pisz!
    Czasami mnie wkurza Twój styl
    przesyt kolorów w zdaniach boli
    z drugiej strony
    potrafisz znaleźć słowo
    TAK
    że z uznaniem skinę głową…

    Dorka

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. :)