środa, 2 kwietnia 2014

kotka wierzbowa (jedyna żeńska)

Nasza kotka Freya jest piękna, ale strasznie głupia. Po wielokroć dostawała niechcący kopa w durny łeb, bo musiała przebiegać dokładnie przez punkt, gdzie szedł już ktoś z nas. Ale dzisiaj pobiła rekord. Kopałem na granicy majątku doły, w które wsadzałem półtora-dwumetrowe wierzbowe gałęzie, by wyrosły z nich piękne drzewa (tak, sadzenie wierzb jest właśnie takie proste), gdy dokazujące koło mnie zwierze znalazło się tuż pod szpadlem, z którego wysypywałem ziemię. Otrząsnęła się i dalej latać w kółko. Ponoć warto mówić do roślin i zwierząt, by w ten sposób budować z nimi więzi, powiedziałem więc: "Sp...aj, głupi kocie, bo zaraz ciebie, k...a, zasadzę". Ale nie pomogło, bo kilka chwil potem Freya znalazła się dokładnie na dnie prawie metrowego dołu. Ledwo przyhamowałem pełną ziemi łopatą, którą właśnie miałem zasypać gałąź. Kotka w mgnieniu oka wyskoczyła z dołu, ale i tak wybrudziła białawe (niegdyś białe...) futro. Pogoniłem ją w cholerę. Boję się, że gdy wpadnie jej do głowy, by wychodzić na asfalt, od razu skończy pod kołami. Nie jest ślepa, owady łapie bezbłędnie. Szczególnie pszczoły...

3 komentarze:

  1. Jakoś ciężko mi sobie Ciebie wyobrazić jak mówisz tymi słodkimi słowami do kota ;-) Uśmiałam się!

    OdpowiedzUsuń
  2. W zasadzie wystarczy wbić pręt i wsunąć do ziemi wierzbowy patyk ;-) będzie bezpieczniej dla kici. One - koty- tak po prostu mają.

    OdpowiedzUsuń
  3. od Bogna: Uśmiałam się:)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. :)