czwartek, 27 lutego 2014

niewpis

No i nie piszę ostatnio. Nie piszę tutaj, bo tak w ogóle to piszę, ale takie rzeczy, które pokażę dopiero jak skończę. Słabo sobie radzę z gratyfikacją odsuniętą w czasie, jeśli o twórczość chodzi, stąd zamiłowanie do krótkich form. Wciąż ulegam złudzeniu (i dobrze!), że krótka forma to mało pracy i szybka satysfakcja. A tu duży projekt słowny, kilka małych, na dodatek Fejzbuk kusi blichtrem i łatwością dostępu, sezon na granie jeszcze się nie skończył i przy takich rewelacjach, jakie w tym roku wychodzą, nie wiem, czy się skończy tak zdecydowanie jak zwykle...

Cóż, z takiego wpisu na blog satysfakcji raczej mieć nie będę, bo co to za wpis? To chociaż zdjęcie kota na wierzbie wrzucę, zamiast pisać, że wiosna i takie tam. Może znajdzie się ktoś, kto się ucieszy...

No dobra, to napiszę jeszcze, że nasz domowy mistrz zen, czyli trzylatek Wojtunio, skłonił nas, sam nie będąc tego świadom, do powrotu do medytacji. Żadne tam majndfulnesy i stany alfa. Zwykły, zgrzebny, prosty, ale trafiający w samo sedno zazen według szkoły soto. I nie wiem, czy to wiosna, czy medytacja, a może jedno i drugie - dość, że mimo nawału pracy więcej w nas cierpliwości i życzliwości niż wcześniej, a wstawanie rano tak nie męczy.

3 komentarze:

  1. My dzisiaj musieliśmy wstać o piątej, bo samochód w warsztacie i z sąsiadami jechaliśmy, uwierz mi, że ranne wstawanie męczy. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy, o której się zasypia. ;) Ja kiedyś, mieszkając na wsi przez dwa miesiące, stawałem się senny już o 22, a potem o 6 rano wstawałem wypoczęty i rześki jak skowronek. Myślałem, że to tak zawsze jest... Nie jest.

      Usuń
  2. Kot na wierzbie zawsze dobry:-))). Ja wstaję dzień w dzień około siódmej bo moje koty już się słaniają z głodu na swoich "chudych" łapkach. Ale i tak uważam, że jest super, bo jeszcze w zeszłym roku zrywałam się przed piątą, co by chudobę futrzastą ogarnąć i córkę na PKS podrzucić, żeby do szkoły dojechała. Jak to dobrze mieć dziecko na studiach! Pospać człowiek może...I jeszcze dodam, że rozumiem zamiłowanie do krótkich form i niepisanie na blogu, bo dzisiaj pyknęłam 4 teksty do 4 gazet, zredagowałam dwa do kolejnych i skończyłam dwa projekty dla stowarzyszeń na dofinansowanie. Oby do weekendu!
    Pozdrówki.
    A.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. :)