piątek, 24 stycznia 2014

jak zrobić regał z górki

Pisze pan Zbyszek. Myśli o zrobieniu podobnego regału do tego, który zrobiłem ja. Na razie z myślenia nic nie wynika, ale może uda mi się jakoś zmotywować pana Zbyszka do pracy wielce satysfakcjonującej i jakże pożytecznej. W punktach:

  1. Trzeba narysować, dokładnie, z wymiarami, swój wymarzony regał, biorąc jednak pod uwagę własne możliwości i lenistwo. Żadnych szuflad i szafek, jeśli nie mamy raźno pulsującej żyłki majsterkowicza i odpowiednich umiejętności. Trzeba pomierzyć książki, żeby dobrać odpowiednie i uniwersalne wysokości półek, uwzględnić grubość desek... To nie boli, ryzyka nie ma, praca przyjemna, a i rozmarzyć się można nawet przy samych półkach. Ja dodatkowo z jednej strony zaprojektowałem kilka węższych i niższych półeczek na kolekcję płyt CD, a także miejsce na stolik, który - gdy go kupię lub zrobię - wsunę pod regał. oto mój projekt inicjalny:

  1. Projekt należy zostawić, zaniechać, włożyć w sferę marzeń. Na pewno będzie rezonował pod czaszką bez naszego udziału, udoskonalał się, sprawdzał. Można opowiadać o nim znajomym (ale - uwaga - nigdy tym, którzy lubią zniechęcać innych, szczególnie gdy sami niczego prócz spania, jedzenia i pracowania nie robią!), kilka dobrych rad wykorzystałem. Nie byłby mój regał tak funkcjonalny i bezpieczny, gdyby nie mój tata-majsterkowicz, z którym nieustannie się konsultowałem telefonicznie i mailowo.
  2. Gdy mamy w głowie niezbędne poprawki, nie da się przecież wytrzymać i nie nanieść ich na papier, nawet jeśli trzeba zrobić kolejny rysunek. Dwa rysunki - dużo lepsze niż moje - zawdzięczam właśnie tacie, który wielokrotnie przerasta mnie zarówno wykształceniem, jak i doświadczeniem w materii materiałowo-konstruktorskiej.
  3. Trzeba na podstawie gotowego projektu wypisać ilość i wymiary potrzebnych desek oraz innych materiałów. To też nie boli i nie wymaga mozołu ani czasu. W ten sposób właściwie bez wysiłku wspięliśmy się na szczyt góry! Teraz mocne pchnięcie w plecy i zjeżdżamy! 
  4. Przy tego typu zjeździe mamy możliwość sami pchnąć się w plecy. W tym celu należy znaleźć tartak ze stolarnią oraz suszarnią i zamówić deski + ewentualnie filary, listwy itd. Ja poszukałem przez internet i zamówiłem kurierem. Należy zwierzyć się zleceniobiorcy z pomysłu, posłuchać, co ma do powiedzenia - zna się wszak na drewnie, nie dać sobie ewentualnie wcisnąć drożyzny, bo jeśli ktoś nie upiera się na dąb, regał można spokojnie zrobić z drewna sosnowego (moje deski kosztowały 220 zł + wysyłka). Byle było podsuszone. Dobrze jest też zamówić od razu deski heblowane "gładziutko, tak jak na regał". Pan z Tartaku Ligora niczego mi nie wciskał, ba! ostrzegł, że deski nie będą idealnie równe, jak np. płyty meblowe, i mogą podczas procesu schnięcia zwijać się lekko w "łódeczki". Trudno! Rzeczy z drewna mają to do siebie, że są lekko krzywe i wypaczone - cała ich w tym uroda!
  5. Gdy deski są gotowe, odebrane lub (jak w moim przypadku) przesłane kurierem, klamka zapadła, odwrotu nie ma! Trzeba się wziąć do roboty, bo przecież pozostawienie i zaniechanie zamówionych desek byłoby hańbą dla mężczyzny. Jak można spojrzeć w oczy małżonce, która przecież na nowy regał też się mniej lub bardziej napaliła?!
  6. I to wszystko! Teraz już nie ma wyjścia. A wiadomo, że facet w sytuacji bez wyjścia sam zawsze wyjście znajdzie i poradzi sobie z każdym zadaniem, nawet jeśli - tak jak ja - w życiu nie zrobił własnoręcznie niczego bardziej skomplikowanego niż chybotliwa ławka z pieńków i półwałków. Nie muszę już zatem niczego podpowiadać. Oprócz tego, że regał musi być bezpieczny - trzeba mieć pewność, że pod ciężarem książek nie zawali się komuś na głowę. 
Życzę przyjemnego zjazdu i miękkiego lądowania!

3 komentarze:

  1. Zaimponował mi Twój rysunek :)
    Moje przy aranżowaniu wnętrza były znacznie prostsze! A jak już mi przyszło wyrysować narożny zlew, to całkiem się poddałam. Choć na technice wymiatałam na papierze milimetrowym ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozglądam się za czymś w rodzaju półki na płyty cd. Poszukiwania trwają już dość długo, a teraz właśnie mi podsuwasz inne rozwiązanie. Tylko mnie martwi ta "żyłka", albo raczej tętno nitkowate:) Dziękuję wszak za nutkę nadziei!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja zastanawiam się obecnie, czy z jednego pokoju u siebie zrobić domowe studio muzyczne, czy bibliotekę. No właśnie. Regał czy nie?
    Decyzje, decyzje... :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. :)