poniedziałek, 12 sierpnia 2013

lato, jesień, pszczoły, ludzie, szyna i kran

Jakoś tak wrześniowo się zrobiło. Choć niebo bezchmurne, słońce świeci tak, jakby uśmiechało się smutno. Chłodny wiatr szumi w ogromnych lipach przy drodze na Przymusową Wolę, cisza jest jakby bardziej dogłębna, a przestrzeń zmatowiała. Może to takie wrażenie po żniwach, zresztą do tej pory wyczuwałem tego typu zmianę dopiero na początku września. Dopiero połowa lata astronomicznego minęła, gdzież jesień teraz! Chcę jeszcze poczuć bezlitosny upał, zamarzyć o kąpieli w jeziorze, pokonać lenistwo i pojechać ładziną moją marzenie owo zrealizować. I znowu poznać jakichś znajomych znajomych.

z saloniku widok na tartak
Pytacie, co z pszczołami. Ano, pracują. Zamówiłem profilaktycznie lek na warrozę - chorobę, która ponoć odpowiedzialna jest w największym stopniu za znikanie pszczół u nas. Gdy butelka dotrze, zrobię przegląd ula. Bo drugiego ula pszczelarz Muchowski nie przywiózł, a ja teraz, przy remoncie, nie mam głowy do ponaglania i wydzwaniania w kółko do ludzi z tą samą sprawą. Trudno - rozszerzę pasiekę na wiosnę.

Turbosąsiad też zawiódł - dwa razy umówił się ze mną na pomoc przy remoncie i dwa razy nie przyszedł, ani nie zadzwonił, że nie przyjdzie. Trochę nie chce mi się wierzyć, że mogło na to mieć wpływ 10 zł, które dostał z góry, bo nie miał wydać. Przecież odbiłby to sobie w premiach w ciągu dwóch dni - pracuje bardzo szybko, więc płacę mu więcej niż wskazywałby na to czas. Ale cóż - gdy zadzwonił, robota była już zrobiona przez kogoś innego. Dam mu jeszcze szansę, może miał jakiś naprawdę zły okres, poza tym olewanie ludzi wydaje się tu (i w ogóle w granicach tego kraju) normą, Turbosąsiad nie wiedział, że ja na to reaguję źle. Teraz już wie.

Ale remont w toku. I potrwa jeszcze ze 3 tygodnie. Rury pod ogrzewanie położone, dziś przenieśliśmy bojler do piwnicy. Teść pracuje od rana do wieczora, wczoraj też zasuwał, choć niedziela. Niełatwo będzie się odwdzięczyć. Majster Franciszek zabrał moją szynę, na której stawiałem na podwórku ule i inne rzeczy, i wmurował ją nad przyszłymi drzwiami do kuchni, by trzymała strop. Mamy akcent kolejowy w konstrukcji. Pekape, pekape, wsiadaj, bracie, dalej, hop...

To jeszcze przepis podam, jak już się rozpisałem, bo dostałem od sąsiadki naszej kochanej wczoraj kilka warzyw z jej wielkiego ogrodu.

Składniki:

  • cukinia taka okrągła, włoska jakaś.
Cukinię taką okrągłą, włoską jakąś, myjemy lub wycieramy w podkoszulkę i jemy na surowo jak jabłko.
Pycha!


Idę, bo listonosz przyjechał i przywiózł kran na podwórko.

2 komentarze:

  1. Na surowo???
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam nie wierzyłem, póki właścicielka grządki z cukinią ową nie odkroiła sobie kawałka i nie zjadła na moich oczach. :)

      Usuń

Zapraszam do komentowania. :)