sobota, 1 czerwca 2013

rolnik sobie, przyroda sobie

Wczoraj był taki kocioł, że od razu z podwórka poszedłem spać. Udało się wreszcie zgadać z rolnikiem, który przyjechał orać. Łąka jednak będzie już. Wszyscy radzą siać. Ale czy kwietna? To zależy od pogody. Po raz pierwszy deszczowy czerwiec byłby dla mnie czymś bardzo pożądanym. Trzeba będzie kupić na Allegro szamańskie bębny, zrobić strój i wywoływać deszcz. Jeśli kwiaty się nie przyjmą, dosiejemy jakoś jesienią, kopiąc tu i ówdzie ręcznie.

Pół pola zaoraliśmy i wygląda pięknie, jak w tej scenie z Cybulskim u Wajdy. Popijając piwko, siedzieliśmy na traktorze kabriolecie - sąsiad za sterem, ja z boku na kole i gadaliśmy, przekrzykując ryk silnika, a z tyłu pług przesiewał wesoło grudy ziemi, zapychając się co pewien czas, bo pole leżało odłogiem od kilku już lat. I gdy się już robiło ciemno, traktor zgasł, zblokowała się skrzynia biegów, sprzęgło zdechło. Nie udało się uruchomić wiekowego ursusa. Sąsiad zaciągnął go swoim traktorem na moje podwórko, pokręcił przy śrubach, a dziś przy pomocy siły własnych mięśni i nivy odpaliliśmy go. Niestety, biegi nadal nie wchodzą. Orka musi zaczekać kilka dni. Kolejnych kilka dni. Jeśli tak dalej pójdzie, nic jednak z tej łąki nie będzie w tym roku, a ja będę musiał wydać pieniądze drugi raz, na jeszcze jedno odchwaszczanie i talerzowanie. Trochę mnie to wkurza, bo te trzy - łącznie z orką - proste czynności zajęły ponad miesiąc.

Z ludźmi w ogóle umawia się u nas ciężko. W większości dzielą się na tych, którzy piją, i na tych, którzy harują od rana do nocy. Niektórzy łączą te dwie aktywności w iście akrobatyczny sposób. A przecież maszyny rolnicze (i nie tylko) powstały niby po to, by szybciej można było uporać się z robotą. Tymczasem człowiek i tak wypełnić nią sobie potrafi cały czas. Prędzej, dalej, więcej. Orka na przełomie maja i czerwca? Opryski w dzień, kiedy pszczoły zbierają nektar? Że niby brak czasu. Gdzie ta słynna zgodność rolnictwa z rytmem przyrody?

3 komentarze:

  1. Zgodność rolnictwa z rytmem przyrody? Marzenie na współczesnej wsi. My mieszkamy wśród sadów. Wiedziałam, że je leją chemią, ale że aż tyle... Ostatnio idę i widzę sad, a zamiast zielonej trawy pod drzewami rdzawe resztki... Roudup zamiast koszenia - ot "nowoczesne" podejście do sprawy... Strasznie to wygląda, jak Czarnobyl jakiś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Ogólnie mamy w Prusiech dobrych kilka lat do tyłu i ja się z tego bardzo cieszę, gdy jadę w Polskę i widzę "cywilizację". Ale przypomniał mi się ten film... http://www.youtube.com/watch?v=J_YSSioDJKs

      Usuń
  2. U nas na wsi tak pół na pół - na polach chemia, ale w ogródkach i sadach raczej "po Bożemu", bo to przecież "dla siebie".
    A.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. :)