poniedziałek, 27 maja 2013

o tym, jak kosę kupiłem

W proteście przeciwko niedziałającym kosom spalinowym, kończącym się żyłkom, benzynom i olejom, kupiłem sierp oraz kosę ręczną. W Praktikerze. Ku zdziwieniu pobliskich klientów oraz samej pani kasjerki. Nie wierzycie? Oto zdjęcie:

Kosa znajduje się obecnie przy biurku, a nie w służącym mi jako pomieszczenie gospodarcze chlewiku, ponieważ szukam w internecie instrukcji, jak ją złożyć. Na razie każda próba kończy się tym, że uchwyt znajduje się nie tam, gdzie powinien. Znalazłem bardzo ciekawy blog pewnej neowieśniaczki ze Śląska, gdzie sprawa jest opisana i zilustrowana. Z jej opisanych doświadczeń wynika jednak, że słabą kupiłem kosę. Nie wiem, czy nie będzie tylko ozdobą. Cóż, na szczęście zaopatrzyłem się też w dwumilimetrową żyłkę do mojego stihla.

3 komentarze:

  1. Hmmm. Tipez-topez taką samą kosę nabyłam wczoraj w sklepie żelaznym w Elblągu. Sklep polecił mi mąż sołtysowej, więc zakupu dokonałam z pełnym zaufaniem. I co się okazało? Trzeba było kupić w NOMI. Bo może i ciut drożej ale za to już naostrzona i wyklepana była. A tak Wojtek z obłędem w oczach instrukcji obsługi kosy w internecie szuka...
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I co? Znalazł? Bo ja nadal nie jestem pewien, czy to dobrze zrobiłem i boję się kosić.

      Usuń
  2. Znalazł. Prawie pół hektara haszczy już skosił!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. :)