sobota, 18 maja 2013

o korowaniu

W internecie znalazłem urządzenie do korowania pni o nazwie ośnik. Bo pnie po przywiezieniu ich z lasu trzeba, jak się dowiedziałem, okorować, by nie weszły korniki i grzyb. Jak zwykle 3 razy więcej roboty, niż sobie wyobrażałem. A myślałem, że kora to najlepszy impregnat. Cha, cha.

Jestem przeciwnikiem kupowania osobnego sprzętu do każdej wykonywanej czynności, próbowałem więc korować nożem i siekierką, niestety, nie wyszło. Kończący prace nad przyszłą kotłownią w chlewiku majster Franciszek poradził mi wykorzystać łopatę. I to był strzał w dziesiątkę. Po godzinie zlany potem stałem już nad pierwszym okorowanym pniem.

Drogie koleżanki i koledzy zarabiający na życie przy pomocy klawiatury komputera. Jeśli będziecie musieli okorować jakiś pień, zróbcie to PO pracy, a nie przed. Jeśli chcecie trafiać w klawisze. Poza tym w ogóle fizyczna robota w dzień mnie osobiście nie służy, jeśli potem mam pracować przy komputerze. Usypiam. I tyle. Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania. :)